Oj, moja tłusta cera daje mi popalić. Codziennie od wielu (eh...) lat toczę z nią nierówną walkę. Raz udaje mi się odnieść choćby mały sukces i zawsze jestem z tego powodu szczęśliwa; innym razem przegrywam z kretesem, a twarz zyje własnym, anarchistycznym życiem.
Jedynym moim pocieszeniem, a w sumie nadzieją na nadchodzącą w zastraszającym tempie starość, jest zdanie, które kiedyś usłyszałam w jakimś programie urodowym- tłusta cera ma mniejsze skłonności do zmarszczek. Trzymam się tego jak ślepy kulawego i nie interesują mnie fakty! Ma tak być i już:) Przecież całe zycie nie może być źle, kiedyś trzeba zacząć cieszyć się tym, co nam natura dała. W moim przypadku będzie to radość z baardzo opóźnionym zapłonem:)
Tłustą cerę trzeba traktować z miłością, troskliwością i czułością. W ramach tych uczuć kupiłam już dość dawno killera od Borghese:) I traktuję nią mojego pysiaka namiętnie. Przy regularności, do której niestety skłonności mi brak, maska stara się jak może, abym choć w małym stopniu była zadowolona z widoku w lustrze. I udaje się jej to!!!
Błotko kupiłam w dużej pojemności - 430ml. W opakowaniu oprócz słoja z kosmetykiem znalazłam gąbkę. Za jej pomocą zmywam maskę z twarzy. Idealnie się do tego nadaje. Szybko i dokładnie usuwamy wszystkie pozostałości. Łatwo ją oczyścić i szybko schnie. Na pewno ułatwia stosowanie tego kosmetyku.
Maska jest zamknieta w dużym i ciężkim szklanym słoju, zamykanym tak jak weki. Szeroki otwór bardzo ułatwia dobywanie specyfiku.
Kolor
Active Mud dokładnie oddaje jego nazwę- błoto w pełnym wydaniu.
Ciemnozielony kolor skutecznie robi ze mnie potwora :) Ale ze względu na
końcowe rezultaty nie zważam na krótkotrwałe i uboczne efekty. Choć
rozbawienie jakie gości na twarzy męża i dzieci jest cenne i lubię
zapewnić im tę odrobinę dobrego humoru:)
Błoto jest gęste i nie spływa z twarzy. Aplikacja jest bardzo łatwa, bo przyjemna to raczej nie:)
Maskę stosuję (jeśli akurat jestem systematyczna- czyli jak sobie o tej systematyczności przypomnę) dwa razy w tygodniu. Nakładam ją na umytą twarz i trzymam przez około 5-7 minut. Na początku odczuwam ciepło i delikatne szczypanie, które szybko ustępuje. Po zmyciu w niektórych miejscach moja buzia jest zaczerwieniona, ale i ten efekt szybko mija. Trzeba tylko pamiętać, aby na twarz później nałożyć coś delikatnego. Zbyt agresywny kosmetyk może nam nieźle podrażnić twarz. Wiem ,co mówię- niestety przetestowałam to na sobie i przez kilka dni miałam rozpaloną do czerwoności twarz.
Efekty:
- doskonale oczyszczone pory;
- delikatne ich zwężenie- systematyczność jest tutaj istotna;
- zaleczone niespodzianki- na początku ropne gule mogą się pojawić, Fango wyciąga wszystkie syfy na zewnątrz
- buźka nieco mniej się przetłuszcza
Borghese Fango spełnia swoje zadanie i na pewno zagości na stałe w mojej łazience. Ważna jest tutaj jednak systematyczność. Polecam ten produkt zwłaszcza osobom z cerą mieszaną w kierunku tłustej.
Skład:
Water (Aqua), Bentonite, Propylene Glycol, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Sea Salt (Maris Sal), Fragrance (Parfum), Hydrolyzed Collagen Hyaluronic Acid, Collagen Amino Acids, Denosine Triphosphate, Mineral Salts, Polysorbate 20, Magnesium Aluminum Silicate, Cellulose Gum, Hydroxyethylcellulose, Trisodium EDTA, Talc, Fuller's Earth (Solum Fullonum), Phenoxyethanol, Methylparaben, Propylparaben, Citronellol, Coumarin, Geraniol, Linalool, Iron Oxides (CI 77491, CI 77492, CI 77499), Chromium Oxide Greens (CI 77288), Titanium Dioxide (CI 77891)