Mój nowy zakup perfumeryjny był tym z serii dokonywanych pod wpływem impulsu. I okazało się, że intuicja mnie nie zawiodła:)
Zapach kryje się w pięknej butelce. Bardzo lubię markę Guerlain za pieszczotliwe wykończenie detali. Ta marka kojarzy mi się z przepychem i bogactwem. W ich przypadku nawet szminka jest małym arcydziełem.
Ten flakon nie jest może przesadnie zdobny, ale złota kolorystyka, kopuła o fakturze plastra miodu oraz żółta wstążeczka cieszą oko na toaletce:)
Nie potrafię oddawać w słowach tego co czuje mój nos. AA Mimosa kojarzy mi się nieco z Alienem. Jednak zapach Muglera szybko przyprawiał mnie o ból głowy. Jakaś nuta bardzo mnie drażniła. Mimosa po prostu sprawia mi radość. Bardzo dobrze czuję się otulana w ten zapach. Jest lekki, kwiatowy i trwały. Idealny jako jesienne wspomnienie lata. Czując go, myślami będę na letniej łące. Pełnej słońca, kwiatów i bzyczących owadów.
To jest moje pożegnanie z latem:)
Nuty zapachowe:
- podstawa - cytryna, różowy pieprz
- serca - mimoza, kwiat tiary
- baza - wanilia, wetyweria, piżmo
Ładna ta Mimosa:)
OdpowiedzUsuńTeż niektóre perfumy wywołują u mnie ból głowy. Np. Light Blue D&G, przeokropny śmierdziuch, nie wiem, jak może się podobać, psiknęłam na nadgarstek i cały dzień mnie bolała głowa;/
No ja takmam z Alienem. Nie mogę go strawić. Za to Angela kocham:) Zwłaszcza jak jest zimno.
Usuńśliczny flakonik :)
OdpowiedzUsuńChyba nie znam tego zapachu :) Ale jeśli okołoalienowe klimaty, to chętnie powącham :)
OdpowiedzUsuńEdit: własnie mnie naszło, że to może moj nowy muszmieć.
OdpowiedzUsuń