Mycie włosów metodą OMO - rewelacja!!!

Moja walka o piękne włosy trwa. Bój to jest nierówny, ale jedną bitwę wygrałam. Wreszcie wiem, jak myć moje kłaki. Rzecz wydaje się prosta i niegodna uwagi. A jednak, małe zmiany a cuda czynią. nie powala ich wygląd


Po pierwszych dwóch komentarzach, jeszcze raz przyjrzałam się zdjęciom. Wygląda na to, że nie potrafię uchwycić tych pozytywnych zmian na fotografi. Nie pozostało Wam nic innego, jak uwierzenie mi na słowo:) 

Różnicę nie widać może po wyglądzie ( chociaż ja ją widzę:) ), ale po tym jak włosy się zachowują. Łatwiej je rozczesać, nie plączą się jak szalone. Są gładsze.


Zdaję sobie sprawę, jak bardzo mam zniszczone włosy. Głównie końcówki za sprawą prostownicy. Dlatego ich wygląd nie powala na kolana. Ale liczę, że z czasem będzie coraz lepiej:)


Po prawej zdjęcie moich włosów mytych normalnie, znaczy szampon a potem nałożona odżywka. Efekt to suche, pozbawione blasku włosy. Wydaje się ich dużo, ale to ułuda. Najgorsze to efekt spaniela, który po jakiś dwóch godzinach uzyskiwałam. U nasady włosy gładkie i ulizane, a na końcówkach nastroszone. Aby walczyć z tym niezbyt twarzowym lookiem, zaczęłam zapuszczać włosy. Tak aby spaniel miał jak najdłuższe uszy:) Bo najmniej korzystnie w tym stylu wyglądałam przy włosach sięgających ramion i tuż za. Często, żeby wygładzić końcówki, maltretowałam je prostownicą. Efekt gładkości był, ale krótkotrwały. W rezultacie końcówki były coraz bardziej suche i coraz bardziej sterczały. Niezwykle się cieszę, że mam to już za sobą:)

A to moje włosy po dwóch miesiącach mycia OMO na zdjęciu po lewej.  Jedynie wysuszone i rozczesane. Różnica znaczna:) Są lśniące, gładkie, końcówki znacznie lepiej się prezentują. Już prawie nie używam suszarki ani prostownicy. Jestem zadowolona. Na początku września wybieram się na podcięcie końcówek. Takie konkretniejsze, bo 5-cio centymetrowe. Chcę je wreszcie wyrównać, po masakrycznym cieniowaniu:)




Teraz pozostało mi rozgryźć dwa problemy:
  • jak zmniejszyć wypadanie włosów
  • jak zmniejszyć przetłuszczanie włosów.
Wierzę, że mi się uda:) Macie jakieś patenty zwłaszcza na drugi problem? Bo codzienne mycie czasem daje w kość:(

8 komentarzy:

  1. Hmm, pewnie mi się oberwie, ale... nie widzę różnicy, i bardziej podoba mi się zdjęcie po prawej :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie oberwie, nie oberwie:)

    Może jednak dwa miechy to za mało... Ale nie puszą mi się, jak szalone.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sporo Ci włosy urosły od czasu robienia pierwszego zdjęcia!:) Ja mam do pasa i moje już słabo rosną, stoją w miejscu.
    Faktycznie te po prawej bardziej lśniące.
    A jakich produktów konkretnie używasz do OMO, bo podobno, to nie może być pierwsza lepsza odżywka, ta nakładana przed myciem?

    OdpowiedzUsuń
  4. A obcinalas w miedzyczasie wloski? Pytam, bo po OMO sa dluzsze niz przed :).

    btw: zamiast chwalic OMO to opisz swoj sposob na to mycie :D. Ja chetnie poczytam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ech, mialo byc "bo po OMO sa krotsze niz przed :)".

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja odkąd kupiłam w aptece Fitomed (wyczytałam o nim na którymś z blogów) myję co - dni, więc jest dobrze :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Na przetłuszczanie włosów i ogólnie poprawę cery polecam łykać kompleks witamin B, wiesiołka (np. Operanol), ewentualnie cynk. Efekt po dwóch miesiącach, ale powinien utrzymać się przez długi czas :)
    A, i najcudowniejszy kosmetyk na przetłuszczającą się skórę głowy to szampon JMO 2w1, ten z cynkiem. Cudeńko, polecam przetestować. Problem znika, kiedy go się używa. Będzie idealny na okres czapkowy :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze:) Każdy czytam i biorę sobie do serca:)