Myślałam, że nie dopadnie mnie szał na tą biżuterię. Tym bardziej, że wcześniej za diabła nie potrafiłam zrozumieć fenomenu Pandory. No ale stało się, co tam mi przeskoczyło w głowie i nagle innym wzrokiem zaczęłam patrzeć na gabloty pełne małych dobroci. Teraz stoję przed witryną i się ślinię:)Wcześniej przechodziłam bez zatrzymywania się. Cóż, kobieta zmienną jest. Pandorki zbieram sobie od dwóch miesięcy. Zbiorek to ubogi, ale moje serce cieszy. Nie od razu Rzym zbudowano. Uwielbiam Murana, bo takie kolorowe są i śliczne. To jedyny mój argument. Kocham je i tyle:)
Od soboty mam takie oto trzy. Na pewno będą moimi najukochańszymi i wzbudzającymi ciepłe nuty w sercu. Łączy się z nimi poświęcenie i determinacja mojego męża:) Ale o tym dalej...
Czyż nie są piękne:)
Są:)
Mój mąż postanowił mnie uszczęśliwić i korzystając z promocji 3 za 2 kupić mi te kolorowe szkiełka. Nadmieniam, że do salonu Pandory mamy 50km:) Próbując zaparkować auto, przetarł zderzak pani, która wyjeżdżała z parkingu. Straty były niewielkie, ale pani nie chciała słyszeć o polubownym załatwieniu sprawy i zadzwoniła po policję. Ponad godzinę mąż czekał, aż ta przyjedzie. Panowie z drogówki nie byli tylko z prewencji. Powiedzieli, że oni za bardzo się nie znają na takich przypadkach, ale zaraz zadzwonią do kolegi i ten osądzi, czyja to byłą wina. Kolega telefonicznie wydał werdykt i mąż został ukarany 250 zł mandatu i 6 punktami karnymi. Mój ukochany mężulo nie bacząc na przeszkody, jakie los rzucał mu tego dnia pod nogi, poszedł i kupił mi te Muranka. Właśnie dlatego uważam je za moje najkochańsze i szczególnie będą zdobić mój nadgarstek. Bo mąż pokazał, że jestem dla niego najważniejsza i nic, ani nikt go nie powstrzyma przed uszczęśliwieniem mnie:)
Damon, śliczne muranka :) Fioletowe trójkąty mam i ja :)Pamiętam jak ja zaczęłam zbierać moją Pandorową branso... Każdy koralik był cenny...
OdpowiedzUsuńMąż spisał się na medal :)
Jestem z niego dumna:)
UsuńPiękne.
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńWielkie brawa dla męża, świeci przykładem :)) A muranka śliczne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za dobre słowo:)
UsuńTe cętki są fajne. Reszta też ładna, ale mnie jakoś nie kusi. Z tym, że ja jestem - póki co - pandoroodporna. ;)
OdpowiedzUsuńPóki co:)
UsuńŁaaa śliczności! Ja inwestuje w srebrne charmsy, ale te ze szkła murano wyglądają tak cudnie, że zaczynam myśleć o drugiej bransoletce :D A mąż kochany! Mój nawet nie chciał mi tuszu wymienić w Douglasie :(
OdpowiedzUsuńNa srebrne też się łaszę:) Przyjdzie dzień na nie, oj czuję, że przyjdzie...
UsuńPogratulować męża :)
OdpowiedzUsuńi jak tu ich nie kochac ( mezow ). Mnie tez zastanawial fenomen pandory i podobnie jak Ty slinilam sie na te male kuleczka w gablocie cena masakryczna i by zaspokoic glod ich posiadania kupilam ale podrobke:D wiem to nie to samo ale tez cieszy.
OdpowiedzUsuńGrunt, że jesteś szczęśliwa:) Bo o to w tym chodzi:)
Usuńrównież CIE SKARBIE OBSERWUJE;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie,miło z jego strony. Fajnie, że nie dał się wyprowadzić z równowagi :)
OdpowiedzUsuńBuziaki,Magda
Aż dziw, bo zazwyczaj to raptus z niego:)
UsuńRównież ślę buziaki:)
Brawa dla męża :)
OdpowiedzUsuńPiękne koraliki :)
Zapraszam do obserwowania i komentowania mojego bloga oraz do udziału w rozdaniu :)
No wychodzi na to że męża masz idealnego :)
OdpowiedzUsuńJa nie mam nic od pandory i jak na razie nie uległam jej. ale tak jak piszesz kobieta zmienną jest. Więc kto wie....