Gdzie byłam, jak mnie nie było:)

Bardzo długo zastanawiałam się, czy cokolwiek jeszcze napisać, czy po prostu zamknąć bloga i już więcej nie wracać do smarowania w necie. Plus takiej decyzji to zdecydowanie więcej czasu dla siebie i dla rodziny. Ale minusów jednak jest więcej.

1. Bardzo rzadko odzywałam się na waszych blogach, ale wiernie czytałam nowe wpisy. Nie potrafiłabym odmówić sobie tej przyjemności.
2. Wiedza i to nie tylko o kosmetykach, którą można zdobyć buszując po blogosferze jest ogromna, a jej zakres niezwykle szeroki.
3. Miałam coś własnego, coś swojego i tylko mojego. Jak tu zrezygnować z tego:)

Zastanawiałam się nad tym, jak mój blog ma dalej wyglądać. I nie chodzi mi o zmiany w wyglądzie (aczkolwiek muszę coś z tym zrobić), ale raczej o tematykę. Nie chcę opierać swoich postów jedynie o testy kosmetyków. Na pewno nadal będę pisać o rzeczach, które mnie zachwyciły i odwrotnie, ale nie chcę aby to było sedno tego bloga.

Powodów, dla których chwilowo zawiesiłam pisanie, było dokładnie dwa.

Pierwszy- brak czasu. Praca zawładnęła większością mojego czasu i to co mi zostało, wolałam oddać rodzinie. Ona wygrała z Wami:)

Ale drugi powód i to ważniejszy, skłonił mnie do natychmiastowego zarzucenia blogowania. Co tu wiele pisać, uzależniłam się od kupowania. Wydawałam ogromne kwoty tylko na siebie. Ogromne jak na moje zasoby finansowe. A zaznaczę, że z mężem fortuny nie zarabiamy i mamy dwie dorastające pannice. Bez zastanowienia potrafiłam kolejną szminkę, puder czy ciuch kupić sobie, a gdy dochodziło do płacenia za rzeczy dla reszty rodziny, to zachowywałam się jak wariatka. Tysiąc razy pytałam się, czy aby to jest potrzebne, czy musi być TAKIE drogie. Granicę przekroczyłam, gdy miałam do wyboru- kupić torebkę lub łóżko dla dziecka. Zgadnijcie co wybrałam...

Na szczęście w porę się opamiętałam, ale terapia była ciężka. Odcięłam się od blogosfery i mojego ukochanego Wizażu. Nie jeździłam na zakupy, a jeśli już, to z mężem i ściśle sprecyzowaną listą. Po raz pierwszy weszłam w ten świat ponownie, gdy poczułam się silna. Teraz zanim wydam złotówkę, długo się zastanawiam. Potrafię odkładać :) Teraz na Modenę:) Jestem dumna z siebie, a było już naprawdę źle.

Dlatego właśnie tematyka bloga będzie bardzo mieszana. Kilka pomysłów już mam. 

Tak, tak... Mam na imię Monika i jestem egoistyczną zakupoholiczką...

13 komentarzy:

  1. Doskonale Ci rozumiem. Ja niestety z jednego bagna wpadam w następne. Na kosmetyki już tyle nie wydaję ale za to uwielbiam Melissę i Huntery. Wiadomo, że do tanich to obuwie nie należy. Ostatnio kupiłam sobie Pandorę a to też zżeracz kasy. Nowy cel? Kot brytyjski. Wypadało by pracę znaleźć :)
    Masz rację rodzina jest najważniejsza i w podzielam Twój zdrowy rozsądek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Pandora też mi kieszenie przewietrzyła. Ale za to mam teraz śliczną branzoletkę.
      Niedawno co tydzień można było załapać się na ciekawe promocje. A ja dzielnie wytrzymałam. Argumentowałam to sobie tym, że zimą i tak nie widać, co mam na nadgarstku:)

      Usuń
  2. Grunt to zdawać sobie sprawę z własnych słabości i umieć nad nimi zapanować. Tobie się to udało i gratulacje, ale nie opuszczaj blogosfery, o czym byś nie pisała, przeczytam chętnie :)

    pozdrowienia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słówko:) To bardzo ważne dla mnie:)

      Usuń
  3. najważniejsze, że zdałaś sobie sprawę z problemu i byłaś w stanie przedsięwziąć odpowiednie kroki. powinnaś być z siebie dumna :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Najważniejsze, że sama to zauważyłaś i zmieniłaś. Powinnaś być dumna z siebie! Cieszę sie, ze wróciłas. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To fakt rodzina najważniejsza. Sama zanim coś kupię to się zastanowię i oczywiście zbieram. Modenka ci się marzy, mnie Positano ;) Ale z racji tego, że w grudniu jadę na egzotyczną wycieczkę mogę o Positano pomarzyć :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większość już uzbierałam. Mam czas do grudnia, bo mój wymarzony kolor skóry dopiero wtsdy będzie.

      Usuń
  6. Znam problem, też się zachłysnęłam blogosferą w pewnym momencie. Grunt to się opamiętać :) Trzymam kciuki za odwyk ;)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze:) Każdy czytam i biorę sobie do serca:)