Ulubieńcy z Biochemii Urody.



Na stronie sklepu BU zamawiałam już sporo kosmetyków. Jednak po dłuższym  przetestowaniu wierna zostałam tylko kilku smarowidłom. Niedawno odebrałam kolejną paczuszkę, która zawierała tonik PHA oraz dwa opakowania serum:  regulujący Lemon oraz Azelo-oliwkowe. W środku zalazłam:


Roverowe love:)


Sezon nad morzem potrafi dać w kość. Kilometrowe korki, tłumy przemierzające ulice i chodniki w każdą stronę, zgiełk, hałas i smród spalonego oleju z przydrożnych budek. Nie należy zapomnieć o stosach fok, foczek i foczątek i coroczej atrakcji sezonu. W tym roku jeszcze takiego gadżetu turyści sobie nie wybrali za ulubiony, ale wszystko przed nami. Jest w tym pewien urok dla przybywających tu na kilka dni, ale gdy tutaj się mieszka, to można zwariować. Moje osiedle jest położone w lesie, więc na każde zakupy muszę udać się do Władysławowa. Oznacza to pół godziny na przejazd 5 km, pół godziny na znalezienie miejsca na zaparkowanie. Czyli ogólna maskra. W zeszłym roku powiedziałam basta! I kupiłam sobie rower:) Wybrałam Krossa Trans Pacyficę, o taki:


Teraz śmigam na zakupki i dla przyjemności właśnie na nim. Wczoraj jechałam szybciej niż samochody. Stały co prawda w korku, ale mimo to jaką frajdę miałam, gdy je wyprzedzałam. Trochę później robi mi się mniej weselej, bo dwa potężne podjazdy dały mi w kość, ale za to później mogłam zjeść crumble śliwkowe bez wyrzutów sumienia:)

I dla miłośników dwóch kółek napędzanych siłą mięśni, piosenka Queen. Nieocenzurowana wersja:) Z drugiej strony, jak te dziewczęta dawały radę jeździć?




A to zdjęcie z moją młodszą córcią z wiosennej wycieczki:) Niezbyt wyraźne, bo mąż w ruchu zrobił je telefonem.



Lubicie jeżdzić rowerem?

Essie - turquoise & caicos- swatche

Mój ostatni lakierowy nabytek to kolejne Essie. Słodki turkusik w sam raz na lato. Takie odcienie mięty bardzo polubiłam ostatnio i  nawet bieliznę sobie taką sprawiłam:) Oczywiście od Effuniaka, bo bardzo mi ich staniczki odpowiadają.

Lakierek kupiłam razem z wysyszaczem "good to go" w Superpharm. Skorzystałam ze zniżki dołączonej do Show (od razu dodam, że normalnie jej nie czytuję, ale takiej okazji nie przepuściłabym) i zapłaciłam coś około 50zł. Opłacało się, bo kolor jest uroczy a Essie kocham!

Zapiekanka makaronowa.


Od czasu do czasu uwielbiam zjeść pyszną zapiekankę. I nie zważam na kalorie, bo samą sałatą rodziny nie nakarmię:) A ponieważ codziennie staramy się nie odżywiać zbyt tłusto, to dla zapewnienia równowagi takie danie ląduje na stole. Aż się uśmiecham, gdy przypomnę sobie ten zapach i smak.

Pusto na plaży...


Zimno, wietrznie, ale i tak nie powstrzymało nas to przed leniwym, niedzielnym plażowaniem.

Takie pustki na plaży to rzadkość latem....

Cudnie było...

Pat&Rub - olejek drenujący.

Coś mi się wydaje, że pozostanę dozgonnie wierna kosmetykom Pat&Rub. Początkowo niezbyt ufnie podchodziłam do tej marki. Okres mojego dzieciństwa i młodości :) przypadał na komunizm i wczesne początki kapitalizmu, więc coś we mnie siedzi, co podszeptuje mi, że tylko to co pochodzi z zagranicy warte jest zachodu. Przecież polskie produkty nie mogą być dobre. Odpukuję, odszczekuję te głupie zabobony!!! Właśnie dobre, bo polskie!!! Marka kosmetyków Kingi Rusin jest tego dobitnym przykładem. Toż te produkty są grzechu warte! Za każdym razem, gdy po nie sięgam, uśmiech pojawia się na mojej twarzy. Uśmiech zadowolenia nie kpiny.

Dziś postanowiłam przedstawić Wam olejek drenujący.



Havaianas - mój ostatni obuwniczy zakup

Nienawidzę japonek!!! Zaznaczam to na wstępie. Jednocześnie bardzo chcę je nosić, bo są niezwykle wygodne, niezobowiązujące, idealne na spacer, zakupy i zajmują mało miejsca w walizce:) Przymierzyłam już chyba setki tego rodzaju klapek. Ale za każdym razem boleśnie odczuwałam ten kawałek buta pomiędzy dużym palcem a całą resztą. Czasami buty były źle zrobione i pięta uciekała mi bokiem. Ale niezmordowanie co rok poszukuję japonek, które nie zmasakrują mi stopy.

Do tej pory znalazłam dwie pary. Prezentowane w tym poście oraz urocze japonki z kwiatuszkiem z Venezii. Ten kwiatuszek jednak jakoś nie pasuje mi do spodenek w sportowym stylu, a takie latem uwielbiam na codzień nosić. Toteż kupiłam Havanki:)


Dior New Look mascara - kocham i nienawidzę!!!


Do tego tuszu mam ewidentnie ambiwalentne uczucia. Kupiłam go w marcu, zużyłam i mimo zadowolenia z efektu jaki dawał, raczej drugi raz po niego nie sięgnę. Szkoda, bo spore nadzieje w nim pokładałam.



Dior Shimmer Amber Diamond - swatches

Wzeszłym roku miałam niesamowity dylemat- kupić tego Diorka czy limitowaną Terra Incę Gueralina. Oglądałam swatche, porównywałam i nie potrafiłam zdecydować się. A potrzebowałam rozświetlacza na lato, więc szukałam czegoś co dodatkowo nada skórze odrobinę kolorku. Porównywałam również Aurorę Diora, ale kolor jak dla mnie był za mocny i wdług mnie za bardzo się błyszczała. Aczkolwiek piękna była:)

Myślałam, myślałam i nic nie wymyśliłam. Kupiłam oba i postanowiłam sprawdzić je w domowych warunkach. No i Terra Inca przegrała. Musiałam znaleźć dla niej nowy domek, bo efekt jaki dał mi ten shimmer powalił mnie na kolana. I do tej pory powala. Mega lustro bez brokacikowych błyskotek plus delikatny brąz. Dla mnie bomba!