Essie Lovie Dovie jeszcze kilka lat temu nie miałby szans egzystencji na moich paznokciach. Taki cukierkowaty różyk budził raczej we mnie litościwe pobłażanie dla osób lubujących się w takiej kolorystyce. Jednak w człowieku zachodzą czasem zmiany tak przeogromne i zdawać by się mogło, że wręcz niemożliwe (Chylińska w bląd-czuprynie:) ). A jednak, nie ma rzeczy niemożliwych. Czasem zaczyna się od skórzanej kiecki i leginsów, a czasem od koloru lakieru:)
Essie - Lovie Dovie |
Sam kolorek jest taki uroczy i dziewczęcy:) Nie jest to kolejny klon pasteli, ale zdecydowany róż. Gdybym ubrała sukienkę tubę, szpileczki i maluśką torebeczkę, to wyglądałabym kiczowato. Ale do sandałów na słupku, ołówkowej spódnicy, luźnej koszuli i torby a'la Birkin wygląda ekstra. Przełamuje surowość stroju.
Essie - Lovie Dovie |
Lakier jest kremowy, dobrze się nakłada. Ani śladu przebijających się spod niego końcówek. Trwałość standard. W moim przypadku trzy dni.
Odkąd w Superpharm pojawił się stand Essie, zdecydowanie przerzuciłam się na tą markę lakierów. Wcześniej królował u mnie Opi, ale kolekcja Holland tak słabo trzymała się moich pazurków, że zarzuciłam malowanie się Opikami. Może jesienna kolekcja bardziej przypadnie mi do gustu. Ale na razie Essie niepodzielnie rządzi moim sercem i pazurkami.
Dodaj napis |
Słodki kolorek :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu wrzucić na bloga Tart Deco, ale jakoś dopadł mnie leń :)
Czekam z niecierpliwością:)
UsuńAle fajny kolor! Ciekawe, co by TŻ powiedziała na taki lakier u mnie;)
OdpowiedzUsuńMojemu się podoba:)
UsuńŚwietny kolorek ;) I jakie zmiany na blogu!
OdpowiedzUsuńA tak troszkę tu posprzątałam:)
Usuń