Pierwsza paletka z Inglota:)

No może nie pierwsza, ale pierwsza z której jestem zadowolona. Zadowolenie to jest efektem stosowania bazy pod cienie, a nie poprawy jakości cieni. Chyba większość z nas miała małą przygodę z produktami Inglota. Mają one swoje fanki, ale grono osób narzekających na te kosmetyki jest równie liczna. W mojej kosmetyczce mam kilka pojedynczych cieni, a ostatnio zagościła w niej również paletka, którą sobie sama skompletowałam. Mam już dość ponuractwa Urban Decay Naked2! Tam mi się zachciało koloru na oczach, że pojechałam na całego:) W porównaniu z dotychczasowym zestawem kolorystycznym, który do tej pory stosowałam, te cienie to czysty obłęd:) A co mi tam, raz się żyje:) Trzeba jakoś tą nadchodzącą jesień godnie przywitać. A że bardzo lubię tę porę roku, to i odpowiednio do niej się szykuję. Choćby w doborze kolorów cieni:)






Paletka jest dość elegancka i skromna. W środku posiada lusterko, ale raczej nie będę z niego korzystać. Do zestawu dodano dwa aplikatorki, które zaraz wyrzucę, bo za każdym razem jak otworzę paletkę, to będą się walać i przeszkadzać. Cena jest bardzo korzystna. 10 zł za opakowanie + 10 zł za każdy cień. Może być.




Wybrałam sobie cztery cienie matowe i jeden satynowy dla rozświetlenia kącika oczu. Bez bazy ich nie używałam, bo pamiętam jeszcze dawne czasy, gdy malowałam się Inglotem bez utrwalacza. W efekcie cienie migrowały sobie, blakły i zbierały się w załamaniach powiek. Z bazą jest już zupełnie inaczej. Trzymają się dzielnie prawie cały dzień. 

Kolory są nasycone, ale raczej słabo napigmentowane. Najlepiej pod tym względem wypada turkusik. Reszty muszę więcej nałożyć, żeby pokryć wszelkie prześwity. Blendują się całkiem nieźle. Prawie wcale nie osypują się przy nakładaniu. Szczerze mówiąc, jestem zadowolona, bo kolorki naprawdę optymistyczne, a cena przyzwoita:)



10 komentarzy:

  1. ja akurat należę do zwolenniczek cieni Inglota :) bardzo dobrze mi się z nimi pracuje i odpowiada mi możliwość wybrania sobie konkretnych kolorów, które nam odpowiadają

    jako posiadaczka tłustych powiek jeszcze nie spotkałam cieni, które by się u mnie przyzwoicie trzymały bez dodatkowego wspomagania w postaci bazy. baza to w moim przypadku podstawa :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz i ja wiem, że baza to mus. Ale tak 5 lat temu, to jeszcze nie byłam uświadomiona. Wystarczył podkład, puder i jakos się trzymało:)

      Usuń
  2. Inglot ma fantastyczne maty :) Chociaż ja zwykle nie potrafię oprzeć się cieniom satynowym i to po nie zwykle sięgam. Ale mam ten róż co Ty i jest świetny, na pewno będziesz zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj machęłam po oku różem i było ślicznie:)

      Usuń
  3. Ładne kolory :) Ja nie przepadam za Inglotem, bo mi nawet na bazie potrafią się zebrać a inne cienie tego nie robią...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie takiego numeru mi nie odwinęły:) Trzymają się nieźle.

      Usuń
  4. Ja tam lubię ingloty, choć mają swoje lepsze i gorsze cienie :)Ładny zestaw ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też składam paletki z Inglota - bardzo je lubię, a wykończenia i różnorodność kolorów daje szeroki wachlarz możliwości :-)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze:) Każdy czytam i biorę sobie do serca:)