Akcja - regeneracja - czas na plażę:)

A dzisiaj z innej beczki. Lato tuż, tuż. Gdzieniegdzie już pierwsze, czy nawet drugie upały. ( U mnie niestety kosta, deszcz i wiatr). Niedługo wyruszymy tłumnie na plaże wystawiać swe ciała na działanie promieni słonecznych i wnikliwe spojrzenia współplażowiczów. Trzeba przyszykować się fizycznie i psychicznie na to odarcie z szat:)






Ponieważ dość zakompleksione kobiecisko jestem, od lat wyjście na plażę to nie lada wyzwanie dla mnie. Ogólnie plażowanie niezwykle mnie nudzi, nie potrafię wytrzymać długo na kocyku. Na plaże chodzę, bo mnie córa tam ciąga, a dla dziecka wszystko się robi. Leżenie plackiem na Słońcu to dla mnie masakra. Skąd ludzie mają na to tyle cierpliwości? Ja na plaży kąpię się, biegam za córą, kopiemy dołki i ogólnie bardzo dobrze się bawię:) Oznacza to, że jestem widoczna:) Nie chowam się za parawanem, ani nie padam płasko na koc zaraz po przyjściu. A jak jestem widoczna, to wolę, żeby moje mankamenty były mniej rzucające się w oczy. Najczęściej chowam je pod płaszczykiem pewności siebie:) Ale mam też kilka swoich sposobów, by poprawić własną samoocenę, tym bardziej, że dookoła tyle pięknych i zgrabnych dziewczyn. Trzeba sobie jakoś radzić w tym świecie:)




STRÓJ.

To jest podstawa dobrego samopoczucia na plaży! Źle dobrany rozmiarowo, kolorystycznie czy krojem, potrafi popsuć najbardziej słoneczny dzień na plaży. Ja mimo iż jestem małobiuściasta, nie potrafię wyobrazić sobie noszenia dwóch trójkącików + sznureczek. No chyba, że zamierzamy tylko leżeć, a jedynym ruchem jest przewrócenie się na drugi bok. Dla osób lubiących szaleć w wodzie polecamkroje blkonetek. Po wynurzeniu się z wody mamy pewność, że nie przyciągniemy wzroku całej plaży widokiem biustu uwolnionego przez zdradzieckie fale:) Ja kolejny rok kupuję stroje Freyi. Nie rozciągają się, świetnie skrojone duży wybór kolorów i wzorów. W tym roku kupiłam sobie taki:



I mogę biegać, skakać, pływać bez zastanawiania się, czy wszystko mam na miejscu.


DODATKI.

Nie mniej istotne niż strój. Najważniejsze dla mnie są okulary i to nie tylko ze względu na ochronę oczu przed promieniowaniem. Duże ciemne okulary, dobrze dobrane do kształtu twarzy dodadzą nam tajemniczości. A co najważniejsze, można pod nimi ukryć nieumalowane oczęta:) Bo kto by tam na plażę z makeupem chodził. Moje oczy bez tuszu wyglądają co najmnie żałośnie, dlatego okulary muszą być.



Kapelusz na głowę to w sumie obowiązek. Po pierwsze włosy nam nie wyblakną, a po drugie chronimy ramiona przed poparzeniem. Fajny słomkowy kapelusz naprawdę doda uroku i można pod nim ukryć nieco przetłuszczone włosy. Bo w końcu włosy myje się po przyjściu z plaży, no nie? :)





Koszyk plażowy albo torba. Za ich pomocą można ukryć nieco bioderka lub uda. To jest mój newralogiczny punkt, nie jestem z niego dumna. Tłuszczyk się tam rozgościł, bo co tu kryć, lubię sobie zjeść:) A za pomocą koszyka maszeruję sobie przez plażę w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca do rozłożenia się z całym majdanem i nie myślę o oczach wbitych w mój kołyszący się kuper:)




Z elementów kamuflażu to wszystko. Ale najważniejsze to wysoki poziom pozytywnej samooceny. Jeśli w swoich oczach jesteśmy piękne, to ten obraz i inni zobaczą. Najważniejsze jest podejście. Takie frazesy wydają się być oklepane, ale pokochanie siebie zmieni wszystko.


Ja przed wakacjami starm się nieco ujędrnić ciało. Do tego bieganie i jazda na rowerze są idealne. Zawsze jakąś kalorię się spali, ale najważniejsze- wysiłek fizyczny pięknie kształtuje ciało. Moje jeszcze czeka długa droga, ale już widzę małą poprawę. Jeśli boimy się rozrostu mięśni łydek, to polecam rozciąganie. Jako że jestem osobą niską, każdy centymetr w udzie czyni mnie jeszcze bardziej klocowatą. Ale straching temu zapobiega. Mimo intensywnego biegania, łydki pozostają bez zmian. Wiem, bo je mierzę:)


Jednak moim największym sprzymierzeńcem w walce o idealne proporcje jest Hula Hop.





Kolorowe kółko z dzieciństwa na stałe zagościło w moim domu. Będąc na zakupach widziałam podrasowane kółka z wypustkami, masażerami i innymi dodatkami. Fajne, ale drogie. A po co przepłacać, skoro zwykłe hula hop ze sklepu z zabawkami jest idealne? Musi być jedynie duże i wypełnione ryżem. Ciężkie kółko trudniej utrzymać w ruchu i do tego wspaniale masuje talię. Efekty murowane! Powiem wam, że teraz to trudno znaleźć mi odpowiednie spodnie, bo w tyłku bez wielkich zmian, a w pasie wąziutko się zrobiło:) I gdy uda mi się wciagnąć spodnie, to odstają w pasie. Wieczorkiem kółko w ruch i tak minimum pół godziny. A żeby nudno nie było, to pilot w dłoń i oglądam seriale:)


Ogólnie uważam, że życie kobiety to ciągla drogą przez wyrzeczenia. Droga pełna potu i wysiłku:)

Zdradźcie mi, jakie macie sposoby na szybkie podrasowanie ciała i wizualne zaprzeczenie rzeczywistości:)

6 komentarzy:

  1. Kuurcze, kusisz tym hula hopem, też chcę zgubić conieco w talii :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę działa. Tylko trzeba systematyczności. A wąska talia fajno wygląda:)

      Usuń
  2. Ja mam szczęście, że brzuch mam płaski i wąską talię, a cały zbędny tłuszcz odkłada mi się w poopie :P Gubię na zumbie, a jak nie uda się zgubić to udaję, że kocham :D

    OdpowiedzUsuń
  3. okulary swietne

    zapraszam do mnie
    http://welcomehome7.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze:) Każdy czytam i biorę sobie do serca:)