Bardzo lubię pomadki Coco Shine. W sumie ta formuła to mix pomadki i błyszczyka. Uwielbiam ją, mimo że nie jest trwała. Ale łączy w sobie to co najbardziej lubię: delikatny kolor i subtelny błysk. Idealna pomadka na codzień.
Jak widać na zdjęciach Liberte to bardzo subtelne połączenie brzoswkini i różu z delikatnymi nutami oranżu. Kolorek bardzo dziewczęcy. Podkreśla naturalny koloryt ust.
Formuła Coco shine nie daje mocnego koloru i niestety utrzymuje się on krótko. Ale to co kocham, to nawilżenie jakie usta chłoną z tej pomadki. Podobny efekt czuję po użyciu Guerlainowskiego KissKiss baby shine. Oczywiście nie można tu mówić o pielęgnacji takiej jak przy użyciu balsamu do ust, ale najważniejsze- ta pomadka nie wysusza! A niestety moje usta często są przesuszone.
Błysk jaki otrzymujemy dzięki Coco Shine również jest znacznie mniej efektowny niż w przypadku błyszczyków. Kocham błyszczyki, ale nienawidzę klejenia się włosów do wysmarowanych nimi ust. A ponieważ włosy mam długie, to często muszę uważać, żeby nie mieć ich doklejonych do ust. Coco shine daje mi blask bez lepienia się. To mnie bardzo cieszy:)
Nie mam żadnej Coco Shine, ale jakoś wolę te mniej błyszczykowe pomadki;)
OdpowiedzUsuńU Ciebie prezentuje się świetnie:)
Dziękuję:)
Usuń