Gdy zobaczyłam zapowiedzi Guerlaina na lato, te meteorki mnie nie zachwyciły. Co więcej wydawały mi się niewarte zachodu. Postanowiłam, że będę twarda i z godnością nawet nie podejdę do stoiska, żeby je obejrzeć. O święta naiwności!!! Kogo ja próbowałam oszukać! Przecież ja musiałam je kupić, toż to limitka! Myślę, że to stwierdzenie wzbudzi w Was zrozumienie. Nie mogło być inaczej, musiały być moje:) I oto są!
Meteorki albo się kocha, albo nie. Bo albo widać ich efekt albo nie. Od czego to zależy, nie mam pojęcia. Na moje szczęście i nieszczęście mojego portfela, my darzymy się wzajemną miłością. Po nałożeniu ich na twarz, wydaję się sobie piękniejsza:) Działanie meteorków jest subtelne, niby nic nie widać, ale ogólny look zyskuje na subtelności, delikatności. Twarz wydaje się okryta delikatnym woalem, który zmiękcza nasze rysy, delikatnie niweluje zmarszczki i niedoskonałości. Ale tak jak napisałam, efekty są naprawdę delikatne. I dobrze, bo w dni gdy meteorki zostawiamy w spokoju, różnica byłaby zbyt drastyczna:) Pucci nakładam na całą twarz, nie mają zbyt dużo błyszczących drobinek, więc nie świecę się na słońcu jak choinka:) Zaznaczam, że mam twarz przetłuszczającą się, a miejscami mieszaną, dodatkowo używam filtrów. Nie zauważyłam, żebym po użyciu meteo szybciej czy też bardziej się błyszczała. Zresztą latem totalny mat nie wygląda ani naturalnie, ani ładnie. Poza tym postarza:) Taki lekki glow dodaje uroku.
Pucci D'azur to miks sześciu kolorków. Niebieskich jest najmniej, więc nie musimy się bać, że będziemy przypominać smerfetkę:) Po nałożeniu na twarz ani nie przyciemniają jej, ani nie rozjaśniają. Po prostu czynią ją śliczniejszą w ten swój magiczny i niezrozumiały przeze mnie sposób. Zresztą nie mam zamiaru wnikać w sposób ich działania, cieszy mnie po prostu, że robią te małe cuda z moją buźką:) A poza tym jak pięknie prezentują się na mojej toaletce:)
A na pudełeczku piszą w ten sposób o możliwościach kulek Pucci:
Cieszą oko i wzbudzają podziw, ale więcej niż 3 opakowania meteorytków mieć nie zamierzam :)
OdpowiedzUsuńja też:)
OdpowiedzUsuńSłaba kobieto! :D Ja się oparłam, dzielna jestem ;)
OdpowiedzUsuńsama się dziwię, że za grosz silnej woli nie mam:)
UsuńFajna poleczka ;).
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńWiedziałam ze jak do Ciebie przyjde to będe chciała mieć kulaski :D
OdpowiedzUsuńZemsat jest słodka:) Przez Ciebie tylko P&R mi w głowie:)
Usuńno to remis :D
UsuńWyglądają uroczo! Niech się dobrze sprawują :)
OdpowiedzUsuńKolekcja na toaletce śliczna:)
Dużo dobrego słyszałam o tych meteorkach i chciałabym je keidyś przetestować, kuszą bardzo :) Spora kolekcja Guerlain, zazdroszczę :))
OdpowiedzUsuńPrzy okazji odwiedzin Twojego bloga, zapraszam Cię serdecznie na moje pierwsze rozdanie, które kończy się już za 5 dni:)
Warto przetestować, bo albo się je pokocha albo nie. I jak nie to problem z głowy. A jeśli tak, to będzie początek problemów:)
Usuńchętnie bym kiedyś przetestowała bo uwielbiam takie "bajery" :)
OdpowiedzUsuńDo mnie też podbajerzone gadżety przemawiają:)
Usuńod wakacji (czyli od przyszłego tygodnia) mam zamiar poświęcić więcej uwagi kosmetykom kolorowym, bo niestety mój makijaż ogranicza się od jakiegoś czasu do minimum więc wpis ten mnie bardzo zaciekawił;)
OdpowiedzUsuńHaha, w pierwszej chwili nie wiedziałam co to jest. Świetne pudełeczko!
OdpowiedzUsuńTeż mam Pućki :) powiedziałam sobie że jeśli dotrwają do Vipów to kupię puchę no i masz babo placek poszłam i znalazłam z rabatem 20%. Pyłek na dnie puchy jest sino szary :D taki trupi look. Już teraz można powiedzieć, że niebieskie kulki szybciej się zużyją/rozsypią bo są strasznie delikatne.
OdpowiedzUsuńpodobnie w 3-kach najciemniejsze kuleczki są najdelikatniejsze i sypia się okrutnie.
Usuńja jeszcze przechodze twardo kolo nich:P
OdpowiedzUsuń